Jest prawdą, że bardzo wiele osób po powrocie z belęcińskiej pustelni, nazywanej czasem “polskim Libanem”, dzieli się wspaniałymi świadectwami swoich przeżyć i łask otrzymanych za wstawiennictwem św. Szarbela. Być może zostanie to kiedyś spisane w osobnym opracowaniu, jednak pragnę, aby tym razem powstało przede wszystkim świadectwo o samym miejscu oraz o ludziach, których Pan Bóg związał z tym skrawkiem wielkopolskiej ziemi, wyznaczając im na niej konkretne zadania. Miejsce i ludzi znałam już od jakiegoś czasu, ale dopiero w listopadzie zeszłego roku udało się tak zgrać wszystkie terminy, że mogłam przyjechać do Nowego Belęcina i zamieszkać w pustelni przez kilka dni.
Po co? Aby znów powrócić do tego świata, w którym toczy się nasze życie i wypełnia się nasze powołanie. Oczyszczonym i uświęconym spotkaniem z Bogiem, który przemawia w ciszy” – piszą na swojej stronie i można wyczuć, że płynie to z ich osobistego doświadczenia spotkania z Bogiem. Często, kiedy jako młode małżeństwo przeżywali w domu trudne chwile, chowali się na końcu sadu, aby tam, w ukryciu przed całym światem, móc spokojnie porozmawiać i trochę odetchnąć. Nie przypuszczali, że wiele lat później, dokładnie na tym samym miejscu, powstanie mała chatka, która przyciągnie też wielu innych, tak samo stęsknionych tej ciszy i nowego, duchowego oddechu.
Chcąc odpowiedzieć na te tęsknoty ludzkich serc i z głębokiego pragnienia dzielenia się z innymi tym, co dostali, zbudowali na terenie swojego gospodarstwa pustelnię, której od początku patronuje św. Szarbel, maronicki mnich i pustelnik z Libanu. Sami mówią o niej tak: “Pustelnia zaistniała z łaski Boga, w miejscu wybranym i podarowanym przez Niego, w oddaleniu od głównych zabudowań i w otoczeniu nieskażonej przyrody.
Właściwie można by na tym zakończyć, ale nie byłoby to uczciwe, bowiem historia Pustelni Świętego Szarbela w Nowym Belęcinie, która zresztą cały czas się pisze, jest o wiele bardziej bogata i niesamowita…
Pomysł budowy pustelni nie zrodził się w jeden dzień, ale kiełkował powoli, i to nie tylko w sercu jednej osoby, tak jakby Pan Bóg chciał pokazać, że jest to w istocie Jego dzieło. Dlatego też zarówno na początku, w trakcie realizacji, jak i po jej ukończeniu, dawał natchnienia i światło, przysyłał odpowiednich ludzi do pomocy, odsuwał pewne zagrożenia i dbał o dobre owoce swojego dzieła. Ale pierwszą iskierką, która rozpaliła cały ciąg wydarzeń była po prostu wiara w siłę wstawiennictwa świętego pustelnika. Chcąc pomóc znajomemu, który chorował, Longina i Wiesław wzbudzili i w nim tę silną wiarę, co ostatecznie zaowocowało jego cudownym uzdrowieniem.
Potem, w 2013 r. były pierwsze rekolekcje ze św. Szarbelem w Sanktuarium na Świętej Górze w Gostyniu, zorganizowane z inicjatywy Oratorium świeckiego, czyli świętogórskiej wspólnoty modlitewnej, z którą Szulcowie byli związani od początku. W tym czasie Wiesław nosił się z zamiarem wybudowania “czegoś” na terenie swojego gospodarstwa, ale nie wiedział czym to pragnienie dokładnie jest.
Potwierdzenie i wyjaśnienie przyszło przez kapłana. Był nim opiekun wspólnoty oratorian, ks. Dariusz Dąbrowski COr, który wyraził to, co Wiesław czuł niejasno już od ośmiu lat – aby wybudować Pustelnię Świętego Szarbela. Ksiądz Dariusz od młodości był wielkim czcicielem pustelnika z Libanu. Na bierzmowaniu chciał nawet przyjąć imię Szarbel, ale usłyszał wówczas, że nie ma takiego świętego… W 2014 r. przywiózł z Libanu relikwie pierwszego stopnia św. Szarbela. Owocem dalszego rozwoju kultu tego świętego w Gostyniu był także pierwszy na świecie szkaplerz św. Szarbela, zatwierdzony następnie w 2016 r. przez superiora klasztoru św. Marona w Libanie. Szkaplerz haftują obecnie osoby związane z Oratorium.
Budowy pustelni podjął się Wiesław, który oprócz ustawienia armatury w łazience, wszystko wykonał samodzielnie, również meble. Świerkowe drewno, którego użył do budowy, początkowo było przeznaczone na wiatę. Ale zamiast niej powstała… pustelnia. Co ciekawe, na koniec okazało się, że drewna było dokładnie tyle, ile było potrzeba, ani za mało, ani za dużo, co do jednej deski.
Wnętrze jest wyposażone we wszystko, co niezbędne, aby móc spędzić w nim kilka dni, oddając się modlitwie i kontemplacji. Jest więc łazienka z prysznicem, aneks kuchenny z małą lodówką i kuchenką, grzejnik i oczywiście łóżko. Jest ołtarz, nad którym wisi stary krzyż i obraz świętego, obok relikwie i olej św. Szarbela, kadzielnica, klęcznik, półka z książkami i modlitewnikami. Ostatnimi czasy pustelnia wzbogaciła się też w szaty liturgiczne i wszystko, co konieczne, aby przebywający w pustelni kapłani mogli odprawić Mszę św.
Pod jabłonią, w rogu ogrodzenia, stoi drewniana figura Anioła Syroniusza, który jest stróżem i opiekunem pustelni. Teren wokół niej naznaczony jest jego dyskretną obecnością…
Jednak to przede wszystkim św. Szarbel jest niekwestionowanym gospodarzem tego miejsca. I rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że wybrał on tę ziemię i tę rodzinę, aby tutaj pomagać ludziom zbliżyć się do Boga i wypraszać u Niego łaski. A znając trochę św. Szarbela, można się spodziewać, że będzie to czynił nadzwyczaj skutecznie! I tak rzeczywiście jest. O łaskach tutaj otrzymanych, duchowych i fizycznych, można by napisać osobną książkę. I co ciekawe, tak jak w Annaya, gdzie łaski otrzymują nie tylko chrześcijanie, ale i muzułmanie, tak też dzieje się w Belęcinie. Święty pustelnik przyprowadza tu ludzi innych wyznań oraz niewierzących, którzy tylko jakimś dziwnym “przypadkiem” znaleźli się tutaj.
Tekst: Dorota Porzucek
Fot. VICONA / CC-BY-NC-ND 4.0
Strona internetowa “Pustelni Świętego Szarbela” i “Chaty na skraju”
Kontakt: Pustelnia św. Szarbela +48 609585890 | +48 693441928 | Website
Więcej: https://www.vicona.pl/post/pustelnia-swietego-szarbela-w-nowym-belecinie