spot_img

Dojrzałość ducha

sdk. Fabio M. Loutfi

Istoty ludzkie, w swoim nieustannym poszukiwaniu sensu i spełnienia, znajdują się w ciągłym dylemacie, paradoksie, który wykracza poza to, co namacalne. Dziś jesteśmy zaproszeni do głębokiej refleksji nad skupieniem i dojrzałością, podstawowymi filarami na drodze do przebudzenia naszego wewnętrznego potencjału. Mądrość zawarta w dzisiejszych rozważaniach rezonuje z ponadczasową prawdą: “Kiedy skupiasz się na tym, czego ci brakuje, tracisz to, co już masz. Kiedy skupiasz się na swojej teraźniejszości, opierasz się pokusom braku”.

Ta maksyma wzywa nas do refleksji duchowego wymiaru nieodłącznie związanego z ludzką egzystencją. Czyż nie jest to wyraz odwiecznego paradoksu ludzkiej kondycji? W naszym nieustannym dążeniu do tego, czego jeszcze nie osiągnęliśmy, ryzykujemy, że staniemy się ślepi na błogosławieństwa już obecne na naszej drodze. Ile razy, w naszych najbardziej introspektywnych chwilach modlitwy i medytacji, nie dostrzegamy darów, którymi Bóg już nas obdarzył, skupiając się wyłącznie na naszych nienasyconych pragnieniach i bezpodstawnych lękach?

Każda dusza na tym świecie doświadczyła chwil głębokiego zaabsorbowania tym, czego jej brakuje, chwil, w których percepcja pełni boskich błogosławieństw zanika, a wszechmocna obecność Boga wydaje się odległa. W tych okresach duchowego rozchwiania tracimy orientację naszego wewnętrznego kompasu, oddalając się od prawdziwego celu naszego istnienia. To jest największe wyzwanie duchowej dojrzałości: nauczyć się przyjmować i doceniać Boże dary (a raczej samą Jego obecność), zamiast gubić się w nieustannym poszukiwaniu tego, czego nie ma.

Ta perspektywa to nie tylko lekcja zadowolenia, ale zaproszenie do podróży samopoznania i wdzięczności. Jest to wezwanie do rozpoznania i przyjęcia pełni życia, które jest nam oferowane, aby żyć w pełni i prawdziwie, zgodnie z najwyższymi celami naszej egzystencji. Na tej ścieżce uznania i akceptacji znajdujemy klucz do odblokowania naszego najgłębszego potencjału, pozwalając nam rozkwitać w pełni.

Zapraszam do wyruszenia w podróż introspekcji, zatrzymania się i kontemplacji tych momentów, w których  uwaga zwróciła się ku głębi waszej istoty, badając zdolności i talenty, które znajdują się w rdzeniu waszego ducha. To niezwykłe, jak transformująca może być ta skupiona uwaga, odkrywająca nieznane warstwy naszej istoty i promująca wykładniczy wzrost, w wyraźnym kontraście do okresów, w których nasz umysł staje się rozdrobniony i zagubiony w rozproszeniach.

Zastanawiając się nad duchową ścieżką, która rozciąga się przed nami, jesteśmy skłonni zastanowić się nad cechami, które wyznaczają dojrzałość duszy, zwłaszcza jeśli chodzi o koncentrację. Niezaprzeczalną oznaką niedojrzałości jest skłonność do rozpraszania się, zjawisko, które, gdy głęboko zastanawiamy się nad naszym życiem, zdajemy sobie sprawę, że występuje z niepokojącą wytrwałością.

Pamiętamy czasy, gdy czas zdawał się rozciągać niczym dobrotliwy sprzymierzeniec. W jaki sposób wyrzeźbiono te chwile pozornej wolności? Ile okazji wyparowało w próżni bezczynności? Ile bezowocnych działań pochłonęło cenne sekundy? Ile chwil przeminęło, nie pozostawiając trwałego śladu w naszych sercach i sercach innych?

W tym miejscu zapraszam Cię do refleksji nad świętością wolnego czasu. W szczelinach bezruchu, w chwilach niesłusznie nazywanych “bezużytecznymi”, kryje się boski wymiar. W teologicznym spektrum nie ma czegoś takiego jak “zmarnowany czas”; każdy fragment czasu jest błogosławieństwem od Boga, pełnym celu i znaczenia. “Czas jest chwałą”, jak powiedzieliby mistycy. Jak często jednak ten czas, przeznaczony na refleksję i kontemplację, rozprasza się w wirze naszego cyfrowego świata?

Zastanówmy się nad dniem, w którym spokój został zawłaszczony przez blask ekranu urządzenia, gdzie zamiar obejrzenia krótkiego filmu lub historii na Instagramie zamienił się w zawrotne zejście w dół spirali treści cyfrowych. Gdzie w tym scenariuszu znajdujemy miejsce na prawdziwe i głębokie połączenie z naszą duchowością?

To zaproszenie do refleksji jest nie tylko wezwaniem do samopoznania, ale także przebudzeniem do rozpoznania świętości każdej chwili, zachętą do ponownego odkrycia połączenia z boskością, która mieszka w nas, często przyćmiona przez zwodniczą jasność naszych codziennych rozrywek.

W dzisiejszych czasach rozproszenie wydaje się być nicią, która splata fałszywą duchowość naszych czasów. Wiecznie rozproszona dusza jest jak statek dryfujący po rozległym oceanie egzystencji, tracący okazję do zanurzenia się w głębinach mistycyzmu i kontemplacji, jakie oferuje życie. Ten stan ciągłego błądzenia nie jest zwykłym przypadkiem, ale odzwierciedleniem głębokiej duchowej niedojrzałości, nieustannego przeskakiwania od jednego doświadczenia do drugiego, bez dotykania prawdziwej istoty żadnego z nich.
Impulsywność przeplata się z tym rozproszeniem, działając jako objaw tej niedojrzałości.

Działamy nie z rozwagą mądrych, ale podążając za pierwotnymi impulsami, uwiedzeni błyszczącymi obrazami, które tańczą przed naszymi oczami, bez chwili prawdziwej refleksji nad ich wewnętrzną wartością. Takie zachowanie prowadzi do zwlekania, ciągłego odkładania autentycznego życia.

Roztargnienie, impulsywność i zwlekanie – te trzy widma – jak córki lenistwa, niczym demony współczesności, odwracają nas od naszej prawdziwej duchowej istoty. Aby pokonać te przeszkody, musimy zanurzyć się w głębokiej refleksji i świadomie zaangażować się w rzeczywistość naszego codziennego życia.

Pismo Święte ostrzega nas przed grzechem lenistwa. To zwodniczo proste słowo kryje w sobie wszechświat złożonych znaczeń. Prokrastynator, w świetle wiary, to dusza, która waha się, przerywając swoją podróż nawet w obliczu najmniejszych zobowiązań – czasami z braku pewności siebie, innym razem uwiedziona kalejdoskopem codziennych rozproszeń. Lenistwo we współczesnym rozumieniu często kojarzone jest z brakiem aktywności fizycznej, z odpoczynkiem w cieniu drzewa. Prawdziwe lenistwo jest jednak bardziej podstępne.

Przejawia się również w nadmiernej aktywności, w nieustannej pogoni za niezliczonymi zadaniami, które nie wnoszą nic do naszego duchowego rozwoju. Tak więc dusza, choć aktywna, może być duchowo bezczynna jak ktoś leżący w hamaku. Jest takie powiedzenie: “Człowieka nie mierzy się ilością wykonanych zadań, ale jakością i głębokim znaczeniem każdego z nich”.

Kiedy rozważamy dojrzałość koncentracji w przeciwieństwie do niedojrzałości rozproszenia, zdajemy sobie sprawę z przepaści, która dzieli te dwa stany. Dojrzała osoba, w której mieszka mądrość i wewnętrzny spokój, jest w stanie dostrzec, co jest naprawdę istotne w jej życiu. Ustanawia jasne priorytety. Ta koncentracja lub esencjalizm prowadzi nas do tego, co jest naprawdę ważne. Tak więc, nawet jeśli nie uda nam się zrealizować wszystkich naszych intencji, przynajmniej podążamy we właściwym kierunku, zbliżając się do naszego duchowego przeznaczenia.

W mistycznym sercu ludzkiej podróży dojrzałość wykracza poza doczesną koncepcję bycia jedynie etapem w życiu. Ujawnia się jako stan umysłu, otwarte drzwi dla subtelnego, przekształcającego wpływu Ducha Świętego. W przeciwieństwie do niedojrzałej istoty, zniewolonej efemerycznym urokiem chwili, dojrzała osoba wyróżnia się niezwykłą zdolnością koncentracji. Ta koncentracja jest w istocie zdolnością do świadomego wyboru, do porzucenia tego, co trywialne w poszukiwaniu tego, co rezonuje z prawdziwym i głębokim znaczeniem. W koncentracji jest odrobina boskości – cierpliwość, umiejętność czekania, patrzenia poza to, co natychmiastowe

Dojrzałość prowadzi nas nie tylko do cierpliwości, ale także do wzmocnienia ducha. Dojrzała osoba nie tylko stawia czoła wyzwaniom, ale czerpie z nich mądrość i zrozumienie. W obliczu przeciwności losu nie widzi ślepych uliczek, ale nowy etap w swojej duchowej podróży. Samodyscyplina i zdolność do samokorekty stają się niezbędne, działając jak duchowy kompas, prowadząc ją nawet pośród życiowych burz.

Zastanawiając się nad dojrzałością w kontekście skupienia, należy wziąć pod uwagę trzy wymiary ludzkiej egzystencji. Pierwszym z nich jest horyzont – ten odległy punkt, wizja tego, gdzie chcemy być w przyszłości. Dojrzałość to jednak nie tylko patrzenie w dal. Wymaga również wyznaczenia konkretnych celów, decydujących kroków na drodze do realizacji tej wizji. A co najważniejsze, najważniejszym wymiarem jest teraźniejszość, tu i teraz. Jakie działania podejmuję teraz, aby zbliżyć się do mojego horyzontu, do moich celów? Co więcej, jakie działania muszę i chcę podjąć, aby uhonorować i zadowolić Boga?
W tej triadzie – horyzont, cel i teraźniejszość – tkwi sekret prawdziwej dojrzałości, sekret, który prowadzi nas do głębszego zrozumienia naszej roli we własnym życiu i w całym społeczeństwie.

W duchowej perspektywie naszej egzystencji skupienie wykracza poza zwykłe zdolności, wyłaniając się jako ścieżka ku Bogu i bliższe zestrojenie z intencjami samego Boga. Aby podążać tą ścieżką, zachęcam do praktykowania trzech dyscyplin duchowych: medytacji kontemplacyjnej, aby pielęgnować cierpliwość i wizję; codziennej modlitwy i refleksji, aby wzmocnić samodyscyplinę i jasność celu; oraz ciągłej praktyki wdzięczności, aby utrzymać nas zakorzenionych w teraźniejszości, uznając piękno i błogosławieństwo każdej przeżywanej chwili. Praktyki te stanowią podstawę prawdziwego skupienia, autentycznej duchowej dojrzałości i życia zgodnego z boską wolą Ojca.

Zastanawiając się nad ostatecznym celem istnienia, zapraszam do medytacji nad fundamentalnym pytaniem: “Co bym wybrał, gdybym miał tylko jedno ostatnie działanie w tym życiu?”. Pytanie to nie tylko trafia w sedno koncentracji, ale także ujawnia boską naturę intencjonalności w naszych działaniach. To nie tylko kwestia zajmowania czasu; to kwestia przeżywania każdej chwili przepojonej pełną świadomością Boskiej misji, poszukiwania zrozumienia Bożej woli.

Druga praktyka, zakorzeniona głęboko w mądrości teologicznej, prowadzi nas do sztuki ustalania priorytetów. W naszej codziennej podróży, czy to jako rodzice, studenci czy profesjonaliści, jesteśmy wezwani do rozeznania naszego świętego obowiązku. Rozpoznając, co jest najważniejsze, nasze życie zaczyna harmonijnie współgrać z boskim porządkiem, płynąc jak rzeka, która naturalnie znajduje drogę do morza.

Trzecia praktyka prowadzi nas z powrotem do duchowej natury naszych celów, które muszą być konkretne, mierzalne i osiągalne, abyśmy mogli obserwować postępy w naszej duchowej podróży. Są to małe kroki, ale każdy z nich musi być podejmowany z ogromną miłością do Boga – miłością, która wyraża się nie tylko w intencjach, ale która materializuje się w działaniu, poprzez zaangażowanie, odpowiedzialność i poświęcenie. Muszą być istotne i doczesne, ponieważ czas, który jest nam dany, jest boskim darem i jako taki niesie ze sobą cel.

Włączając te trzy praktyki do naszej codziennej rutyny, kroczymy ścieżką ku głębszemu zrozumieniu i uświadomieniu sobie naszej roli w Bożym planie. Niech Duch Święty umacnia i uświęca nas w tej ascetycznej podróży, oświetlając naszą drogę swoją mądrością i miłością.

“Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo [wiekuiste] jako zapłatę. Służycie Chrystusowi jako Panu! Kto bowiem popełnia bezprawie, poniesie skutki popełnionego bezprawia; a [u Niego] nie ma względu na osoby.” (List do Kolosan 3, 23-25)

Wybrane dla Ciebie

spot_img

Święty ojciec Szarbel Machluf został patronem fundacji na mocy dekretu opata zakonu oraz przeora Sanktuarium św. Szarbela (klasztor św. Marona w Annai) z dnia 28 maja 2019 r.

spot_img
- Komunikaty -spot_img
- Zamów online przez nasz formularz - spot_img
- Modlimy się za Ciebie! -spot_img
- Wesprzyj nas -spot_img

Wiadomości