Rozmowa z Fabiem Loutfim, kustoszem relikwii libańskich świętych w Polsce, prezesem Maronickiej Fundacji Misyjnej.
Rok temu Komisja Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski w specjalnym komunikacie wskazała czcicielom św. Szarbela Maronicką Fundację Misyjną jako odpowiedzialną za kult tego libańskiego świętego, który rozkochał w sobie wielu Polaków. Jakie zadania stoją obecnie przed fundacją?
Nową misję, którą otrzymaliśmy, chyba najlepiej charakteryzują słowa: świadectwo i zaufanie Bogu. W praktyce ten apostolat niewiele się zmienia. To, co ulega zmianie, to wymagania Boga wobec naszego zaangażowania. Od 2019 r., kiedy patriarcha Kościoła maronickiego udzielił nam swojego błogosławieństwa, podnosząc wszystkie apostolaty i działania Maronickiej Fundacji Misyjnej w Polsce do służby Kościołowi, widzimy, że Bóg rzeczywiście dał nam wiele łask – ale także wymaga od nas wiele.
W wielu polskich parafiach św. Szarbel odbiera wielki kult. Czcią otaczane są relikwie, wiele osób zabiega o olej św. Szarbela, szukając wstawiennictwa maronickiego mnicha w chorobie i innych ciężkich życiowych sytuacjach. Z czego wynika tak wielka popularność tego libańskiego świętego?
Głęboko wierzę, że Bóg za wstawiennictwem swoich świętych odpowiada tym, którzy z wiarą proszą Go o łaskę nawrócenia ich dusz, jak również pomoc w trudnych chwilach – o ile to jest zgodnie z Jego wolą i ma służyć do zbawienia dusz. Św. Szarbel jest takim znakiem miłości Pana Boga do nas w naszym osobistym i codziennym życiu. Stanowi odpowiedź Boga na pokładane w Nim zawierzenie.
W sanktuarium św. Szarbela w klasztorze św. Maruna w Annaya mamy skatalogowanych ponad 29 tys. medycznych potwierdzeń nadprzyrodzonej interwencji tego świętego w przypadkach chorób, niedających się wyjaśnić z medycznego punktu widzenia. Cała dokumentacja znajduje się pod opieką mnicha o. Louisa Mattara OLM, który osobiście otrzymał ogromną łaskę od samego świętego – został przez niego przywrócony do życia po tym, jak lekarze wystawili akt zgonu.
Czy w związku m.in. z sytuacją polityczną w Libanie, ale też pandemią, starania o relikwie św. Szarbela są dzisiaj utrudnione?
Wielokrotnie przekonałem się, że są ludzie nieświadomi roli relikwii. Ich niepokój budzi fakt, że w XXI w. Kościół katolicki nie tylko zezwala na kult relikwii, czyli czczenie ciał zmarłych świętych lub męczenników, ale także zazdrośnie ich strzeże. Tymczasem św. Tomasz z Akwinu pisał: „Sam Bóg też daje nam niejako wzór i przykład czczenia relikwii, gdy wsławia je cudami”. I nawet jeśli ktoś nie wierzy w doniesienia o cudach i uzdrowieniach, które dokonują się przez kontakt z ciałami lub odzieżą świętych Kościoła, nie może zaprzeczyć temu, co mówi samo Pismo Święte. Co więcej, ciała świętych, którzy służyli naszemu Panu, są dla Boga najpiękniejszą pamiątką miłości, z jaką oddawali się pokucie i dobrym uczynkom. Podczas gdy świat zachwyca się ciałami nagimi, eksponowanymi, ale niepozbawionymi wulgarności, my, katolicy, czcimy ciała, które zostały obleczone w cnoty i uszlachetnione przez przelanie krwi – czy to w męczeństwie, czy w wyrzeczeniu się namiętności, czy też w codziennym oddaniu i miłości do Boga i Jego świętego Kościoła.
Wracając do pytania – to nie sytuacja polityczna czy pandemiczna „przeszkadza” w podjęciu decyzji o przekazaniu relikwii świętego ubiegającej się o nie parafii. Ze względu na bezcenną wartość relikwii parafie muszą spełniać kilka warunków, które Zakon Libański Maronicki bada, zanim zadecyduje o ich przekazaniu do kultu.
Liban jest jedynym pluralistycznym krajem na Bliskim Wschodzie – z tego powodu od lat stawiany był za wzór dla innych państw arabskich, a św. Jan Paweł II określił go mianem „przesłania dla świata”. Proszę powiedzieć, czy trudna sytuacja polityczna, społeczna i gospodarcza przekłada się na życie chrześcijan?
Ubiegły rok był dla tego małego śródziemnomorskiego kraju rokiem pełnym wyzwań pod każdym względem. Liban, będący domem dla 18 różnych wspólnot religijnych i obrządków, rzeczywiście uważano za model współistnienia i pluralizmu. Teraz kraj, który miał świętować 100-lecie swojego istnienia, stoi w obliczu kryzysu gospodarczego i humanitarnego zagrażającego jego istnieniu i tożsamości. Od prawie 19 miesięcy jest nękany: po kryzysie gospodarczym i finansowym przyszła pandemia COVID-19, a następnie eksplozja w porcie w Bejrucie. Liban przeżywa poważną i długotrwałą depresję gospodarczą: wzrost realnego PKB zmniejszył się o 20,3% w 2020 r., inflacja osiągnęła poziom pięciocyfrowy, a kurs walutowy wciąż traci na wartości. Gwałtownie wzrasta ubóstwo.
Kulminacją różnych katastrof była eksplozja w porcie w Bejrucie 4 sierpnia 2020 r., oceniana jako jedna z najpotężniejszych eksplozji niejądrowych w historii. W jej wyniku zginęło ponad 200 osób, ponad 6,5 tys. zostało rannych, a ponad 300 tys. zostało bez dachu nad głową. Eksplozja uderzyła w większość dzielnic chrześcijańskich, gdzie zniszczone zostały zabytkowe kościoły, szpitale, szkoły i wiele innych obiektów przemysłowych czy domów. Chrześcijanie przeżywają obecnie naprawdę ciężki czas zwątpienia. Szacuje się, że potrzeba będzie ponad 25 mld dolarów, aby naprawić skutki eksplozji. I o wiele więcej, aby uzdrowić serca dotknięte udręką, rozpaczą, poczuciem straty bliskich, jak też poczuciem braku sprawiedliwości i obecności Boga.
Polakom brakuje także pielgrzymek do „kraju cedrów”. Jest szansa na ich powrót?
Nie tracąc nadziei, liczymy na to. Maronicka Fundacja Misyjna jest współorganizatorem pielgrzymki do Libanu, która zaplanowana została na październik br. Modlimy się, aby sytuacja polityczna, jak i pandemiczna nie zablokowała nas w tej misji zbliżania wiernych do świętych miejsc w Libanie.
W jaki sposób za pośrednictwem Maronickiej Fundacji Misyjnej można wesprzeć Libańczyków?
Od zeszłego roku nasza fundacja mocno angażuje się w pomoc najbardziej potrzebującym i poszkodowanym w wyniku wybuchu w Bejrucie. Pomogliśmy niezliczonym rodzinom i zakonom, które dzięki naszej hojności i zaangażowaniu były w stanie zapewnić najbardziej potrzebującym schronienie, żywność, także pomoc w naprawie domów dotkniętych katastrofą.
Byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy patriarcha Kościoła maronickiego – jako przewodniczący Komisji ds. Sprawiedliwości i Pokoju Konferencji Patriarchów i Biskupów Katolickich w Libanie – odznaczył naszą fundację za skromną pomoc humanitarną. Nie przestaniemy pomagać, bo potrzeby są ogromne i wciąż jest wielu, którzy cierpią czy to z powodu utraty bliskich, czy to ze względu na zmiany polityczne i gospodarcze.
Każdy, kto chce pomóc Libanowi, informacje o formach wsparcia może znaleźć na stronie internetowej Maronickiej Fundacji Misyjnej w Polsce: www.maronici.pl.
1 lipca na Liban skierowane zostały oczy całego chrześcijańskiego świata. W jego intencji odbył się wtedy w Watykanie dzień modlitwy i refleksji. Czy zdaniem Pana są szanse, by ten kraj – mówiąc słowami papieża Franciszka – przezwyciężył poważny kryzys, przez który przechodzi, i ukazał ponownie światu swoje oblicze pokoju i nadziei?
Aby przezwyciężyć ten poważny kryzys, przywódcy i politycy, szczególnie chrześcijańscy, muszą umieć odłożyć na bok własne interesy i nauczyć się być „jednym”, do czego wzywa nas sam Bóg. O to samo zaapelował Ojciec Święty Franciszek w dniu poświęconym modlitwie za Liban, wzywając przywódców politycznych do znalezienia pilnych i stabilnych rozwiązań obecnego kryzysu gospodarczego, społecznego i politycznego, pamiętając, że nie ma pokoju bez sprawiedliwości.
Liban, jak powiedział św. Jan Paweł II, nie jest krajem, ale przesłaniem. Przesłaniem jedności. Przesłaniem o wytrwałości. Przesłaniem o czci i miłości do Boga… Jeśli rządowi nie uda się szybko zrestrukturyzować – a z perspektywy czasu widzimy, że nie jest to łatwe – będziemy świadkami, jak zewnętrzne siły geopolityczne „zainteresują się” i „zainterweniują” na ziemiach cedrowych. Dlatego gorąco wyzywam ludzi dobrej woli o modlitwę w intencji nawrócenia serc wszystkich przywódców świata, o pokój na Bliskim Wschodzie, a także tu, w Polsce i w naszych domach, ponieważ wszystko się zaczyna od naszej osobistej relacji z Bogiem.
Dziękuję za rozmowę.
Monika Lipińska
Echo Katolickie